Producenci przestają produkować, DJ-e przestają miksować
: 19 gru 2010, o 20:59
Może to tylko moje bzdurne przypuszczenie, ale pomyślałem sobie ostatnio, że jest całkiem prawdopodobne, że jakiś mały ale jednak odsetek klubowiczów odpuszcza sobie wyjście do klubu, bo „dziś już nie ma prawdziwych didżejów, tylko laptopowcy”.
Dodam od razu – znam argumenty zwolenników laptopowania, i nawet się z nimi zgadzam, z tym jednym, opisanym powyżej wyjątkiem. Niestety jednak – kto raz spróbuje zagrać imprezę z Traktora (jak mi się zdarzyło ostatnio) zdaje sobie sprawę z faktu, że „tak potrafi nawet małpa” (no, prawie). Kiedyś producenci produkowali, didżeje bitowali, tymczasem chyba będziemy musieli się od tego odzwyczaić. Jak pisałem przed chwilą – rockowy zespół weryfikuje się na scenie. Producenta elektroniki nie da się zweryfikować – chyba że sam zamieści film na yotube, w którym udowodni, że potrafi. Produkowanie dla innych nie jest może nowością, ale w ostatnim czasie coraz częściej stykami się z sytuacjami ocierającymi się niemalże o absurd.
Mianowicie przestają produkować ci, którzy potrafią (!). Z jakich powodów? Prawdopodobnie są ich co najmniej trzy: po pierwsze nie mają czasu, po drugie im się nie chce, po trzecie nie potrafią wyprodukować tak, jak wymaga tego dzisiejszy rynek.
Jeden ze znanych polskich producentów przez wiele lat wymyślał i produkował (no chyba, że już wtedy tak nie było) udane klubowe numery, po czym podpisał bardziej popowy kontrakt i ... przestał. Jego przeboje kupowane są na zachodzie, ich obróbką i produkcją zajmuje się ktoś inny, on daje tylko twarz i „teksty” (bynajmniej nie w kawałkach, tylko w mediach). Wiemy też o co najmniej kilku takich przypadkach na Zachodzie. W tej sytuacji przychodzi mi do głowy jedno: „Niech zmieniają muzę i target, niech robią się bardziej popowi, jeśli chcą – ale niech to zrobią sami”.
Niestety - chcieliśmy kapitalizmu, to mamy (żeby nie było – nie jestem antykapitalistą : )). Dla największych w kraju i zagranicą pracują sztaby ludzi – czy oni pozwoliliby biednemu artyście, który tylko firmuje całe przedsięwzięcie, wydać słaby kawałek czy zagrać słabego seta? Lepiej do studia zaprosić eksperta, a na scenę wypuścić z Traktorem, albo najlepiej z ...gotowcem.
P.S. Nie ma co się jednak załamywać - pozostaje nam szukać głębiej czyli wyłapywać i doceniać takich, którzy naprawdę produkują i naprawdę miksują .
źródło ftb.pl
Wypowiedź ftb.pl autor: Timber
Moim zdaniem cały ten digitalizm mimo ze ma swoje plusy, działa jednak na niekorzyść świata klubowego. I tak jak może i na produkowanie muzyki ma pozytywny wpływ, tak jeżeli chodzi o Djów i miksowanie na żywo wypada już niestety na niekorzyść. Jak idę do klubu to jakoś nie jara mnie to że dj gra wszystko z laptopa, że traktor synchronizuje tempo i pokazuje klucz tonacyjny wszystkich kawałków. Każdy kto zna się chociaż trochę na rzeczy, i grał na traktorze wie jak dziecinnie jest to proste i że nie trzeba być djem żeby miksować kawałki na traktorze. Ale już zmiksować kawałki i zagrać seta z odtwarzaczy cd i normalnego miksera nie potrafi każdy, że już nie wspomnę o vinylach bo tego nie potrafi śmiem powiedzieć ponad połowa polskich djów grających na cd lub traktorze. Ja rozumiem że tony kilogramów płyt vinylowych nie są poręczne, że na vinylu nie ma takich możliwości jak miksowanie z cd, pendrivów czy laptopów, ale jak jestem w klubie i bawię się na parkiecie, nic mnie tak nie nakręca jak to że widzę że dj zakłada i zdejmuje co chwilę czarnule, zakłada igłę, szuka ręcznie swojego cue, te ruchy ręką kiedy odpala numer, to jest prawdziwy dj, to jest ktoś to ma prawo nazywać siebie djem. Liczyłem po cichu że serato coś wniesie, ale kto tam się będzie wysilał graniem z vinyli, skoro prawie wszsytko za "dja" zrobi taktor, a dzięki temu "dj" będzie miał więcej czasu na picie drinka, robienie sobie fotek w trakcie występu, na machanie na prawo i lewo rękami...
Dodam od razu – znam argumenty zwolenników laptopowania, i nawet się z nimi zgadzam, z tym jednym, opisanym powyżej wyjątkiem. Niestety jednak – kto raz spróbuje zagrać imprezę z Traktora (jak mi się zdarzyło ostatnio) zdaje sobie sprawę z faktu, że „tak potrafi nawet małpa” (no, prawie). Kiedyś producenci produkowali, didżeje bitowali, tymczasem chyba będziemy musieli się od tego odzwyczaić. Jak pisałem przed chwilą – rockowy zespół weryfikuje się na scenie. Producenta elektroniki nie da się zweryfikować – chyba że sam zamieści film na yotube, w którym udowodni, że potrafi. Produkowanie dla innych nie jest może nowością, ale w ostatnim czasie coraz częściej stykami się z sytuacjami ocierającymi się niemalże o absurd.
Mianowicie przestają produkować ci, którzy potrafią (!). Z jakich powodów? Prawdopodobnie są ich co najmniej trzy: po pierwsze nie mają czasu, po drugie im się nie chce, po trzecie nie potrafią wyprodukować tak, jak wymaga tego dzisiejszy rynek.
Jeden ze znanych polskich producentów przez wiele lat wymyślał i produkował (no chyba, że już wtedy tak nie było) udane klubowe numery, po czym podpisał bardziej popowy kontrakt i ... przestał. Jego przeboje kupowane są na zachodzie, ich obróbką i produkcją zajmuje się ktoś inny, on daje tylko twarz i „teksty” (bynajmniej nie w kawałkach, tylko w mediach). Wiemy też o co najmniej kilku takich przypadkach na Zachodzie. W tej sytuacji przychodzi mi do głowy jedno: „Niech zmieniają muzę i target, niech robią się bardziej popowi, jeśli chcą – ale niech to zrobią sami”.
Niestety - chcieliśmy kapitalizmu, to mamy (żeby nie było – nie jestem antykapitalistą : )). Dla największych w kraju i zagranicą pracują sztaby ludzi – czy oni pozwoliliby biednemu artyście, który tylko firmuje całe przedsięwzięcie, wydać słaby kawałek czy zagrać słabego seta? Lepiej do studia zaprosić eksperta, a na scenę wypuścić z Traktorem, albo najlepiej z ...gotowcem.
P.S. Nie ma co się jednak załamywać - pozostaje nam szukać głębiej czyli wyłapywać i doceniać takich, którzy naprawdę produkują i naprawdę miksują .
źródło ftb.pl
Wypowiedź ftb.pl autor: Timber
Moim zdaniem cały ten digitalizm mimo ze ma swoje plusy, działa jednak na niekorzyść świata klubowego. I tak jak może i na produkowanie muzyki ma pozytywny wpływ, tak jeżeli chodzi o Djów i miksowanie na żywo wypada już niestety na niekorzyść. Jak idę do klubu to jakoś nie jara mnie to że dj gra wszystko z laptopa, że traktor synchronizuje tempo i pokazuje klucz tonacyjny wszystkich kawałków. Każdy kto zna się chociaż trochę na rzeczy, i grał na traktorze wie jak dziecinnie jest to proste i że nie trzeba być djem żeby miksować kawałki na traktorze. Ale już zmiksować kawałki i zagrać seta z odtwarzaczy cd i normalnego miksera nie potrafi każdy, że już nie wspomnę o vinylach bo tego nie potrafi śmiem powiedzieć ponad połowa polskich djów grających na cd lub traktorze. Ja rozumiem że tony kilogramów płyt vinylowych nie są poręczne, że na vinylu nie ma takich możliwości jak miksowanie z cd, pendrivów czy laptopów, ale jak jestem w klubie i bawię się na parkiecie, nic mnie tak nie nakręca jak to że widzę że dj zakłada i zdejmuje co chwilę czarnule, zakłada igłę, szuka ręcznie swojego cue, te ruchy ręką kiedy odpala numer, to jest prawdziwy dj, to jest ktoś to ma prawo nazywać siebie djem. Liczyłem po cichu że serato coś wniesie, ale kto tam się będzie wysilał graniem z vinyli, skoro prawie wszsytko za "dja" zrobi taktor, a dzięki temu "dj" będzie miał więcej czasu na picie drinka, robienie sobie fotek w trakcie występu, na machanie na prawo i lewo rękami...